niedziela, 18 maja 2008

Zagłębie koszykarskie


Rudnik nad Sanem i jego okolice to "zagłębie wikliniarstwa" europejskiego i polskiego w dobie współczesnej, a samo plecionkarstwo jest tak stare jak ludność.
Trudno precyzyjnie określić, kiedy w naszym mieście rozwinęło się koszykarskie rzemiosło.
Wiadomo jedynie, że było to na pewno w II połowie XIX wieku.
Znacznie prostsze jest wyjaśnienie przyczyny, dla której stało się to akurat tutaj.
Powód to brak przemysłu, a jak wiadomo z samego rolnictwa trudno było wyżyć,


gdyż słabe okoliczne ziemie dawały nędzne plony. Za to na brzegach Sanu rosła wiklina, która doskonale nadawała się do wyrobu koszy, koszyków, kufrów i innej galanterii.

W 1970 roku Rudniczanie obchodzili 100 rocznicę istnienia przemysłu koszykarskiego w naszym rejonie. Datę tą wybrano dlatego, że sto lat wcześniej w 1870 roku, austriacki hrabia FERDYNAND HOMPESCH skierował na nauki do Wiednia kilkunastu rudnickich rzemieślników. Hrabia - właściciel Dóbr Rudnickich , został zauroczony tutejszymi wyrobami wikliniarskimi spotykanymi nawet w Wiedniu. Postanowił wiec rozwijać i unowocześniać produkcję,.

Źródła historyczne mówią, że do stolicy monarchii austriacko-węgierskiej pojechał między innymi:
Walenty Gancarz,
Kazimierz Wałęga,
Karol Koszałka,
Jan Socha,
Franciszek Sikora
i inni.

Po powrocie Ci mieszkańcy zdobytą wiedzę zaczęli przekazywać innym. Przyczynili się też do nauki tego zawodu chałupników - chłopów z okolicznych wiosek. Od tego czasu następuje dynamiczny rozwój wikliniarstwa w tym zakątku ówczesnej Galicji.

Z nich też można wyczytać, że hrabia Hompesch jeszcze w 1878 roku sprowadził do Rudnika dwóch nauczycieli i założył szkołę koszykarską.

W źródłach historycznych można wyczytać, że w okresie międzywojennym koszykarstwo było podstawowym zajęciem dla 10 tysięcy chałupników z Rudnika i okolicznych wiosek.
Z biegiem lat rzemiosło koszykarskie przyjmowało formy organizacyjne na wzór cechów rzemieślniczych.
W 1919 roku miejscowa wytwórnia przyjęła nazwę Rudnicka Fabryka Wyrobów Koszykarskich w Rudniku nad Sanem.
Przy czym produkcja zorganizowana była wyłącznie w systemie nakładczym.
Utworzyły się ośrodki wyspecjalizowane w zakresie wytwarzania poszczególnych wyrobów i tak :

    - w Tarnogórze wytwarzano kosze maglowe,
    - w Łowisku na brudną bieliznę-bieliźniaki,
    - w Bielinach - kufry
    - w Kopkach drobną galanterię wiklinową i meble,
    - w Łętowni - kosze miastowe,
    a w Ulanowie walizki i szampanówki


Za zabawną scenę w historii koszykarstwa należy uznać fakt, że Ordynat łańcucki Alfred Potocki wyroby wikliniarskie z Rudnika spotkał nawet w Afryce.
Po powrocie z Afryki Ordynat zakupił większą ilość mebli z Rudnika na łańcucki zamek.
Jak we wszystkich zawodach tak też i w wikliniarstwie należało mieć "papiery"
wykwalifikowanego fachowca; co nie było ani prostą ani łatwą sprawą, zarówno w okresie monarchii jak też po odzyskaniu niepodległości.
Nauka zawodu trwała do dwóch lat. By wykonać denko koszyka, które swą jakością zadowoliłoby mistrza, należało "trenować" co najmniej pół roku.

Praca odbywała się w systemie nakładczym, a gotowe wyroby wolno było kupować tylko od majstrów. Handel wyrobami wiklinowymi był zdominowany przez Żydów. Oni rozprowadzali je do wielu krajów, na obie półkule.

Tak było do wybuchu II wojny światowej. Ale tradycje koszykarskie są nadal żywe zarówno w Rudniku jak i w okolicznych wioskach. W okresie powojennym rudnicki ośrodek koszykarski obejmował powiaty: niżański, leżajski, częściowo kolbuszowski i biłgorajski.
W dzisiejszej rzeczywistości powiaty te mają nadal wikliniarskie tradycje.

W pierwszym okresie po wyzwoleniu produkcję wikliniarską i jej zbyt, głównie na rynki krajowe,przejmują organizacje spółdzielcze i prywatne, jak:

    - Związek Producentów Wikliny "Wierzba",
    - Spółdzielnia Wytwórców Koszykarskich,
    - "POLBLASK" - Spółka Staffa - Frankowski

W 1948 roku utworzyła się na bazie Związku Producentów Wikliny "Wierzba",
Spółdzielni Wytwórców Koszykarskich oraz Spółdzielni w Bielinach "Koszykarska Spółdzielnia Pracy "Jedność" w Rudniku nad Sanem. W tym samym czasie na terenie Rudnika powstało Przedsiębiorstwo Państwowe "Polska Wiklina", które również organizowało produkcję wikliniarską systemem chałupniczym.

W okresie powojennym były próby utworzenia dwóch oddzielnych ośrodków dla przemysłu wikliniarskiego

- Ośrodka rozwoju bazy surowca ( wikliny ) i jej uszlachetniani w woj.poznańskiem
i wrocławskim;
- ośrodka przetwórstwa z już uszlachetnionej wikliny bez zaplecza surowcowego -
ośrodek rudnicki.

Plany te nie powiodły się a w latach 60-tych rudnicki przemysł wikliniarski miał 496 ha plantacji wikliny. Założenie plantacji wikliny pociągnęło za sobą uruchomienie własnych zakładów przetwórstwa wikliny.

W latach siedemdziesiątych z przetwórstwa i wyrobów wiklinowych utrzymywało się 5400 pracowników ( w swerze utrzymania plantacji i przygotowania surowca 2360 oraz 3040 w koszykarstwie) łącznie z chałupnikami.

Ogromny wzrost zatrudnienia związany był z:

    - własnym surowcem pochodzącym z plantacji chałupników, gdzie metodami
    tradycyjnymi był przygotowywany do przerobu,
    - tradycjami rodzinnymi przechodzącymi na pokolenia,
    - uruchamianiem nowych ośrodków chałupniczych.

Szybki rozwój przemysłu wikliniarsko Ąprzyczynił się do tego, że Rudnik stał się jednym z największych ośrodków w kraju, zaś na rynkach zagranicznych w Europie i za Oceanem zdobywał światową sławę, dzięki jakości, solidności i artyzmowi swoich wyrobów. Należy podkreślić też znaczenie przemysłu wikliniarsko Ątylko Gminy Rudnik nad Sanem.

Opierając się na bogatych tradycjach i doświadczeniach tutejszej ludności tradycje koszykarskie są ciągle żywe zarówno w Rudniku nad Sanem jak i okolicznych wioskach. Tutejsze wyroby ciągle cieszą się wysoką marką na rynkach światowych.

Ich wytwarzaniem zajmują się całe rodziny, które przekazują plecionkarski fach z pokolenia na pokolenie. Praca odbywa się tylko chałupniczo w ramach współpracy z eksporterami i hurtownikami z terenu miasta i gminy.

Czy koszykarski fach zaginie? - zadano sobie pytanie w latach 80.

Dziś kiedy rynek pracy zawodowej jest coraz węższy Rudnik i okolice nadal "górują".
Choć grób hrabiego Ferdynanda Hompescha znajduje się na Morawach to pamięć
o człowieku, który przyczynił się do rozwoju koszykarstwa była i jest żywa.

Na rudnicki rynek po wielu perypetiach wróciło popiersie hrabiego.
Jego nazwisko na też jedna z ulic w mieście.
Ze względu na obca pisownie wielu ludziom trzeba opowiedzieć część historii koszykarstwa aby wiedzieli kim był hrabia Hompesch.

Brak komentarzy: